czwartek, 24 grudnia 2015

Święta, święta! (epizod specjalny)

  UWAGA! EPIZODY SPECJALNE NIE MAJĄ WPŁYWU NA GŁÓWNĄ AKCJĘ.

      Roal wyszła z jaskini. Od razu utonęła w białym puchu. Cheesecake siedzący na jej plecach ostrożnie zsunął się na ziemię. Daise stanął obok wilczycy.
   -Pierwszy raz widzisz śnieg? - zapytał.
   - Nie, to mój trzeci raz. Ale nigdy nie było go aż tyle. - zachwycona opuściła głowę i powąchała puch.
    - Tak, rzeczywiście go sporo. - zawsze racjonalna Julia spoglądała ponad łopatką Di. Popchnęła lekko kuzyna, po czym wybiegła na dwór.
    - Robię zwiad w lesie Jesiennym! - krzyknęła.
    - Ja biorę las Fioletowy. - szybko zaklepał swoje miejsce Daise.
    - Zostaje... Ścieżka Wspomnień... dla mnie. - westchnęła Roal. - Chodź, 
Cheesecake!

***

    Śnieg pokrywał całą ścieżkę. Roal z trudem przedzierała się przez wąska przestrzeń między drzewami. Westchnęła, kiedy kolejna śniegowa czapa spadła z gałęzi na  jej grzbiet. To był jej pierwszy zimowy patrol na Ścieżce Wspomnień. Zawsze bała się tego miejsca. Był tajemnicze i miało złą sławę. Duchy zmarłych - to może być coś przyjemnego, jeśli znało się swoją rodzinę. Roal już jako szczenię uciekła do swojej starej watahy i trafiła pod opiekę stada Chees'a. Nie znała swojej matki ani rodzeństwa. Jej ojciec był wilkiem turkusu, dumnym i niedostępnym przywódcą Watahy Rzeźbionego Kamienia.
    - Ra! Ra! - usłyszała cichy głosik.
    - Cheese! Spadłeś? - przerażona rozglądała się za przyjacielem.
    - Nie, Roal. Tu są ślady.
    Wilczycy wystarczył jedno spojrzenie na tropy. Aż za dobrze znała istoty zostawiające je. Ale przecież...
     - Nie, to nie możliwe... Nie możliwe! - krzyknęła. Przecież... To nie była podwójna pełnia. To był Dzień Zimy. Jak więc dostał się tu ON...?

***

   - I jak tam, Di? - Julia przeciągała się spokojnie. Daise był zajęty podrzucaniem śniegu na nosie.
   - Ra długo nie wraca.
   - Tylko to cię martwi? - Ju uśmiechnęła się w iście wilczy sposób.
   - O czym rozmawiacie? - do kuzynostwa przysiedli się Miko, Ninka i Rolox. Za nimi stał milczący Quebec z Korkiem i Krką.
    Usiedli razem, pierwszy raz nie kłócąc się o błahe sprawy.
    Nagle zauważyli, szybko się zbliżający kształt od strony Ścieżki Wspomnień.
    - To Roal. Wraca. - krzyknęła Ninka. - Tu, Ra! Tutaj jesteśmy!
    - Co tam u ciebie? - Rolox spojrzał na przybyłą wilczycę.
    - Teraz nie czas. Czy zna ktoś z was jakiegoś Strażnika Pełni?
    Roal stanęła, ciężko dysząc. Zignorowała pytające spojrzenia.  Wiedziała, że to nie powinno było się zdarzyć. A jednak się zdarzyło.
    - Ja kiedyś się o tym uczyłem. - powiedział spokojnie Quebec. - Co się stało?
    - Tu jest człowiek... - powoli powiedziała Roal. - I idzie w naszą stronę.
    Nagle do gromadki podeszła powoli Agnes. Czarna kocica trzymała w pyszczku kartkę. Było na niej napisane kilka akapitów:

" Las Jesienny, 24/29 grudnia 332r.
Drogie Wilki!
Po raz pierwszy piszę do Was. Jestem tu jednak od dawien dawna. Jestem starszy niż Wy, wiele starszy. 
Nigdy mnie nie spotkaliście, ja znam Was jednak bardzo dobrze.

    Najwięcej o mnie słyszeli Dawid i Julia. Spotkała się z moim tematem też Roal, której to imienia na polski nie potrafię przedłożyć. Jednak dla innych z Was będę nowym tematem.

   Powinniśmy więc spotkać się osobiście. Zaczekam na Was na Ścieżce Wspomnień.

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia,
PN"

    - PN? - spytała Ninka. - Kim on jest? - popatrzyła twardo na Daise'a.
    - Dawid... - uśmiechnęła się Julia. - Jak dawno nie słyszałam tego imienia. Przestałam cię tak nazywać, gdy skończyłam pięć lat. Od tego czasu byłeś Daisem. - spojrzała na kuzyna.
    - Taa... właśnie tak było.
    - Więc kim jest PN? - nie dała spokoju Ninka.
    - PN jest sobą. PN się nie zmienia. PN to ja. - powiedział głos.
    I nagle Roal poczuła się bardzo dziwnie. Chciało jej się wyć do księżyca, czy raczej śpiewać. Skakać, a może tańczyć. Bo wiedziała już kim jest PN. I bardzo dobrze go znała. Dziwiła się tylko jego pseudonimom.
    - Dlaczego akurat Papa Noel, a nie Mikołąj? - zapytała.
    - Za łatwo byście zgadli. - odpowiedział głos. I teraz nie była już wilkiem. Była człowiekiem. Siedziała pomiędzy ludźmi. A z nimi był Papa Noel, czyli Mikołaj.
    - "Cicha noc, Święta noc..." - zaśpiewali wszyscy, z wielkiej radości.