wtorek, 12 maja 2015

Od Roal - Dom

    Jak dobrze znowu być w swoim ciele! Tego nic nie zastąpi. Ale nadal czegoś mi brakowało... Wiem! Rzuciłam się na trawę i zaczęłam tarzać. To było to, czego potrzebowałam. Nie tarzałam się porządnie od Podwójnej Pełni. Kawał czasu... W watasze coś takiego byłoby nie do pomyślenia.

    - To jest... - usłyszałam znajomy cienki głos, wzmocniony i zmieniony przez warczenie wilka. - Dziwne. Ale też znajome. Ale ja nigdy nie byłam wilkiem! - poskarżyła się Julia. Jej głos był teraz pełniejszy.

   - Tak, rzeczywiście... - błyskawicznie obróciłam się na dźwięk znienawidzonego głosu. To on prześladował mnie w snach. To nim przemawiał wilk z mojego snu. Wilk, który powalił Daise'a.

  Ale to nie ów wilk stał przede mną. Powiedziałabym raczej, że jego odrobinę zmieniona kopia. Był mniejszy, ale wciąż wyższy ode mnie o dwadzieścia centymetrów. Co dziwne ( a może wcale nie dziwne, to był w końcu on) o tyle właśnie był wyższy ode mnie Daise. Wilk był cały czarny nie licząc turkusowego pasa przez całą długość ciała i czterech plam na dolnej szczęce. Miał długą, można powiedzieć "napuszoną" sierść i wydatny, gruby i długi ogon. Wyglądał jak Daise, ale wyczuwałam w nim napięcie, zdziwienie i... strach. W Ju nie czułam nic takiego.

    - Daise? - zapytałam niepewnie. - Di, to ty?

    Nie odpowiadał. Spojrzałam na Julię. Jako wilczyca miała długą, aksamitną sierść. Cała szara z ciemnoróżowym pasem na plecach wyglądała dostojnie a za razem przyjacielsko.

    - Jest w szoku. - powiedziała kuzynka Daise'a. - Umiem to rozpoznać - uprzedziła moje pytanie. - W końcu mieszkałam z nim na codzień przez tyle czasu...

    - Di, przez chwilę możesz się tak czuć, ale my jeszcze nie jesteśmy w domu. Pamiętaj o instrukcji. Tam jest strumień. - powoli podeszłam do niego.

    - Nie zbliżaj się! - krzyknął. Jego głos zmienił się nie do poznania. Pobrzmiewał w nim strach. Czysty strach. Czyżby bał się mnie?

    - Daise, nie zrobię ci krzywdy. - starałam się go uspokoić.

    - Nie o to chodzi. - słowa niczego nie wyjaśniały. - Wiem jak dotrzeć na miejsce. - Pobiegł w stronę potoku. Ruszyłam za nim, po krótkiej chwilii Julia skoczyła za mną. Ale było już za późno. Daise zniknął w chmurze pary. Pamiętając słowa porady Quebec'a ruszyłam przez stumień, modląc się w duchu, żeby Ju pamiętała wyliczankę.


***


    Spadałam w ciemność. Cień czaił się przede mną i za mną. Nagle pod sobą ujrzałam nikłą, zielonkawą poświatę. Leciałam w jej kierunku. Gdy wpadłam w świeżą, jeżącą się mgiełkę poczułam gorzki smak paniki wymieszany z głębokim zawodem. Potem wszystko znikło, a ja stanęłam na twardym gruncie.


***


    Nogi ugięły się pode mną. Padłam na ziemię, chyba po raz pierwszy w życiu. Powoli otworzyłam oczy. Obraz, który mi się pokazał był tak podobny do ostatniego koszmaru sennego, że pomyślałam, iż wciąż śnię. Rolox i Ninka stali blisko siebie, cali zjeżeni, zadami do mnie. Warczeli na coś, co zasłaniali sobą. Quebec stał obok i tylko patrzył. Czułam od niego lekką pogardę, wymieszaną jednak z dużą porcją uznania, zawód i smutek. Bezszelestnie przeszłam obok i zobaczyłam coś, od czego krew zamarła mi w żyłach.

    Daise, powalony, leżał na ziemi. Nad nim stał Miko. Pokazywał białe kły i warczał. Biła od niego taka wrogość i wściekłość, że cofnęłam się mimo woli.

    - Gdzie ona jest? - warczał Miko. - Co jej zrobiłeś?! Mów!

    Daise jęknął i zaczął podnosić się z ziemi. Miko z krótkim szczeknięciem powalił go znowu. Wyraźnie czułam od niego pogardę.

    - Kto? - zapytał Daise.

    - Ty dobrze wiesz! Gdzie jest Roal!

    - Nie wiem. Dopiero tu spadłem, tak na marginesie. - nie mogłam uwierzyć. Pyskował Mikiemu. To było nie do pomyślenia. Szacunek Quebec'a był wyraźny, za to Miko wyraźnie tracił panowanie nad sobą. Wyszczerzył kły.

    - Tutaj. - przerwałam. Spojrzenia wszystkich zwróciły się  na mnie. - Miło mi, że tak się o mnie martwicie, ale, Miko, jak mogłeś? - spojrzałam na początku na Daise'a, potem na Mikiego. Spuścił wzrok.

    Nagle Quebec wydał stłumiony okrzyk.    

- Julietta... - z jego oczy popłynęła jedna, jedyna łza. Zobaczyłam, że patrzył poza mną. Obróciłam głowę    

Za mną stała Julia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz