sobota, 25 kwietnia 2015

Od Roal - Powrót

    Dopiero kiedy zobaczyłam nakryty stół, poczułam, jaka byłam głodna. Wgryzłam się w kanapkę, kiedy Ju robiła rozeznanie naszej wiedzy.    

    - Musimy wszystko przemyśleć... - zaczęła. - Po pierwsze: jesteśmy wilkami. Wszyscy troje. Pochodzimy ze świata Roal, ale nie wiadomi jakim sposobem znaleźliśmy się tutaj bez wspomnień o tamtym życiu. Po drugie...    

    - Możemy się dowiedzieć, jak się tu znaleźliśmy. - przerwał jej Daise.    

    - Po drugie... - znowu spróbowała Julia. - Roal ma moc tylko wtedy, gdy jest Podwójna Pełnia. Po trzecie...    

    - Myślę, że mam moc w każdą pełnię Gladrinala, czyli co tydzień. - wtrąciłam. Skończyłam kanapkę i rozglądałam się za kolejną ofiarą. - Będziecie to jeść? - wskazałam na jeszcze jednego szynkowca. Gdy Daise potrząsną głową ostrożnie wzięłam kanapkę.    

    - Po trzecie... - Ju była zdesperowana by przekazać to, co chciała.    

    - Po trzecie mamy tydzień. - nieoczekiwanie powiedział Di.   

    - Właśnie! - zgodziłam się. - Pełnia była wczoraj, następna będzie piątego dnia, nie licząc dzisiejszego. Musicie się nauczyć tego i owego o naszym świecie.    

    - Mamy szczęście. Dziś sobota. - Ju zauważyła rzecz oczywistą. - Nie musimy iść do szkoły. - oświeciła nas. - Będzie problem z innymi dniami tygodnia.    

    - I z lekcjami. - zawtórował jej Di. - Ty oczywiście zostajesz w domu. Dam ci jakieś książki, kartki i ołówki. Nie będziesz się nudziła. Jak będziesz miała ochotę, możesz wyjść do ogrodu. Drzwi zaraz za łazienką. - dopowiedział widząc moje pytające spojrzenie.    

    - Mamy przed sobą cały weekend. Może pójdziemy na spacer do parku... - rozmarzyła się Julia. Ku mojemu zdziwieniu Daise kiwnął głową.    

    - To dobry pomysł. Nacieszmy się naszym miastem i normalnym życiem przed skokiem w nieznane. - zabrzmiało to bardzo poetycko. Ale trafił w sedno sprawy.        - Wiecie, ja nie wiem jak wygląda podróż przez portal. Nie mam pojęcia gdzie trafimy...    

    Już niedługo miałam się przekonać gdzie.


***
    

     Trzy dni minęły szybko. Rano czwartego dnia rano Daise obudził mnie, mówiąc, że już pora wstawać, a ja spokojnie leżę sobie na podłodze. Jednego dnia spałam w łóżku i nigdy nie zapomnę tego przykrego przeżycia. Cały czas coś się pode mną zapadało.    

    Umyłam się pobieżnie i ruszyłam na śniadanie. Ja jadłam kanapki z szynką (to stało się już tradycją) a kuzynostwo po parówce z keczupem i chlebem. Przy śniadaniu toczyła się narada. Postanowiliśmy wyruszyć już rano, by nie marnować czasu.

    - Porozmawiaj z Quebecem. - poradziła Ju. - On na pewno ma jakieś rady w zanadrzu. A nam rady na pewno się przydadzą.

    Zajrzałam w głąb umysłu. Ukazał mi się ciemny tunel. Ja stałam na początku, koniec niknął w mroku. Zawołałam : "Quebec!". Echo powtórzyło moje słowa i poniosło je w dal. Nagle z drugiego końca nadszedł czarownik.

    ~Już pełnia. ~ odezwał się.

    ~ Tak. ~ powiedziałam. ~ Potrzebujemy rady.

    ~ Gdy dojdziecie go Itharielu zobaczycie strumień. Wejdź do strumienia i zrób z nim 20 szczenięcych skoków. Obróć się cztery razy jak liść chłostany wiatrem i wypowiedz imię watahy. Zrób 10 szczenięcych skoków przeciwko niemu i znów obróć się cztery razy.

    ~ Co to jest Ithariel?

        ~ Przedsionek Światów.

    ~ Przedsionek Światów?

    ~ Las Między Światami...

    Jego głos zaczął zanikać, aż echo zupełnie ucichło. Znów byłam w kuchni przy stole. Di i Ju wpatrywali się we mnie pytającymi spojrzeniami.

    - I co? - nie wytrzymała w końcu Julia. - Co powiedział?

        - Zdaje mi się, że to okaże się na miejscu. - powiedziałam ponuro. - Złapcie mnie za ręce, otwieramy portal.

    Stanęliśmy w kole. Daise był po mojej lewej stronie, Julia po prawej. Zaczęłam mówić śpiewnie:

Gladrinala pełnia nastała,
W odległe miwjsce wilki zabrała.
Do domu wrócim, do watahy,
Chociaż z ciemności łypią strachy.
Światło w tunelu, latarnia w mroku,
Dziś polecimy chen, do obłoków.
Na Ithariela zielone łąki,
Doleć ty, prośbo do mej patronki...
    Zapadliśmy się w mrok wciąż trzymając za ręce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz