Od Roal - Zagubiona w teraźniejszości.
Razem z Ju poszłam "na hot-dogi". To buło na prawdę smaczne. Podłużny kawałek mięsa owinięty w bułkę. Ju cały czs nawijała o... pracy domowej? Z przyrody. Temat brzmiał: opisz zwyczaje wilków.
Wow! -pomyślałam. - To jest na prawdę fajny świat.
- Pomogę ci. - zaproponowałam. - Wiem coś niecoś o wilkach i możliwe, że dostaniesz najlepszy... wynik?
- Ocenę! - zaśmiała się Ju.
-Ach... No, tak. Wyleciało z głowy.
- Ty zachowujesz się tak, jakby cała wiedza o świecie wyfrunęła ci przez okno. - Ju dusiła się ze śmiechu.
- Okno? -byłam mocno zaniepokojona. - To jest niebezpieczne?
- Nie, nie! Tak w ogóle, to do jakiej chodzisz klasy? Nie widziałam cię tu wcześniej.
- Chymm... - zamyśliłam się. Wiedziałam, że mogę powiedzieć Ju prawdę, ale jak ona to przyjmie? - Wiesz co? Musimy poważnie porozmawiać. W odosobnionym miejscu.
- OK. Chyba nie jesteś seryjnym mordercą. - zgodziła się Ju.
Poszłyśmy do domu Ju. Po drodze opowiedziała mi, że chodzi do szkoły z internatem, ale mieszka w osobnym domku. Razem z bratem. Nazywa się Daise i to tak na prawdę jest jej kuzyn. Jego mama j jej mama były siostrami. Tata Julii zginął parę lat temu. Mieszkał za granicą i Ju nie pamiętała go zbyt dobrze. Doszłyśmy do domu. Był malutki, w sam raz dla dwójki rodzeństwa. Ju wyjaśniła mi, że mają trzy sypialnie, bo dom jest przeznaczony dla trójki osób.
- Jedna sypialnie dla mnie, jedna dla Di i jedna wolna. - mówiła.
Weszłyśmy do mieszkania. Ju opowiadała mi o pokojach. Tu była kuchnia, dalej łazienka. Po drugiej stronie pokój Di i jej. Na końcu wolna sypialnia. Nagle z pierwszych drzwi po prawej wyszedł chłopak. Był wysoki, miał ciemne włosy i niebieskozielone oczy. Jego poważną twarz rozjaśnił uśmiech gdy zobaczył małą kuzynkę. Zmierzwił ręką jej jasne włosy. Nagle spojrzał nad głową Ju prosto na mnie.
- Kto to jest, Julio? - zapytał.
Gdy ich niebieskozielone oczy mierzyły mnie poczułam, że coś jest z nimi bardzo nie tak. I że trzeba to natychmiast wyjaśnić, bo inaczej stanie się coś bardzo złego. Bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz