Od Roal - Deszcz
Mam spory problem. A mianowicie deszcz. Quebec go przewidział, ale nie może nic z nim zrobić. Pada zawzięcie już od kilku tygodni i wygląda na to, że nie zamierza przestać. Zaczęło się tak: Rano poszłam do Quebec'a popytać o różne sprawy i takie tam. Między innymi o pogodę. Wtedy nasz Szaman wyjął z jednego z tych jego "specjalnych woreczków" szklany kamień. Nigdy takiego nie widziałam. Był zamglony od środka, ale mgła zdawała się poruszać. Quebec zajrzał tam i o dziwo oznajmił mi, że będzie padać dużo i długo. Zastanawiałam się nad tym chwilę. W końcu jego ostatnie przepowiednia sprawdziła się. Ale to wydawało się tak niedorzeczne...Wtedy. Teraz padało już długo, cały czas dużo i wyglądało na to, że ani myślało przestać. Musiałam ewakuować wilki z namiotów (Chesecake został przeniesiony) i teraz nocujemy tam, gdzie jest w miarę sucho, czyli w Lesie Jesiennym. Pani Cisza nieczęsto tu zagląda. Cały czas słyszymy kapanie wody, ćwierkanie ptaków i piski małych zwierząt. Miko dzielnie mi pomaga, ale wszyscy już upadliśmy na duchu. Staruszek Czas jakby omijał to miejsce. Nic się nie zmieniało. Liście cały czas były tu kolorów jesiennych, ale nigdy nie opadały i nigdy nie wyrastały nowe, zielone. Nawet noc była tu jaśniejsza niż w zwykłym miejscu, a dzień był szary, ponury. W dodatku trwał zawsze tyle samo ile noc. Rolox i Nikna jako ci, co "nie zawsze mają coś do roboty" dostali nowe zadanie. A mianowicie usuwanie wody i przynoszenie rzeczy nas wszystkich. Wiele ocalili ale większość została zwyczajnie zmyta z obozowiska. Będzie trzeba ich szukać kiedy przestanie padać. Jeśli przestanie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz