czwartek, 19 czerwca 2014

Od Roal - Quebec

Ukazała mi się sylwetka osobliwa:Wilk miał długie patykowate nogi, sierść taką, jakby nigdy nie była myta, długą i pozlepianą, jasną, w pasie opasywał go kawałek skóry, do którego były przyczepione najróżniejsze woreczki z nie-wiadomo-czym w środku, da głowie wilk miał przepaskę, zasłaniającą jedno oko, a w pysku trzymał gładki, lśniący w świetle Dwóch Księżyców kijek. Z jego końca zwieszały się cztery  pióra: jedno czerwone, drugie zielone, trzecie błękitne czwarte turkusowe. Wilk chodził w sposób również dziwny. To jakby podskakiwał, to przysiadał, to znów podbiegał, aby zaraz potem zwolnić, jakby zatrzymać się prawie.  Podeszłam do niego ostrożnie. Obwąchaliśmy się, poznaliśmy. Wilk ruszył w stronę, skąd przybiegłam. Nie zamieniliśmy jeszcze ani słowa. Kiedy zobaczył naszą Watahę przystanął, usiadł i zawył w księżyc. O dziwo zrozumiałam go. Zawyłam do wtóru z nim, wyrażając, podobnie jak on, wszystkie szarpiące mnę emocje. Opieka nad watahą, jej trud, moja skryta miłość, moja radość i mój smutek, to wszystko płynęło razem z wyraźnie słyszalnymi w wyciu wilka emocjami. Tak zastał nas Miko. Usiadł obok mnie. Moje uczucia płynęły coraz bardziej wyraźne z głębi mnie. Gdy i Miko zawył obudziliśmy również Ninkę, Rolox'a i Chesecake'a. Razem wyliśmy i już wiedziałam, że tworzymy jedno stado. Zaprowadziłam Nieznajomego do niebieskiej jaskini.   -Tu panuje żywioł wody... - usłyszałam ochrypły głos za plecami. - Jestem Quebec. Zauważyłem, że rządzisz tą watahą. - odwróciłam się. To przemawiał Nieznajomy, Quebec - Jestem szamanem. Zostałem wyrzucony z mojej watahy. Szukam watahy.  -Już ją znalazłeś. Tu jest miejsce dla ciebie! - odpowiedziałam.Na odchodnym zobaczyłam jeszcze jego talizman. Był to kamień błękitny, świecący własnym światłem. Osobliwa sprawa... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz