czwartek, 11 września 2014

Od Roal - Podwójna pełnia

  -Nie jest dobrze.
  -Ale, Quebec, damy radę? - nauczyłam się, że strach jest naturalny. Teraz bałam się o całą moją watahę. W uszach miałam słowa wiedźmy: " Wtedy czas twój będzie, gdy na niebo księżyc wejdzie" Teraz księżyc wszedł i to podwójnie. A co jak mówiła o tej właśnie Podwójnej Pełni?
  -...więc chyba się uda. - usłyszałam koniec przemowy Quebec'a. - Więc Roal?
  -Yyy?
  -Quebec spytał się czy dasz radę rozpędzić jego koło! - Ninka była już zniecierpliwiona moim nie-bardzo-rozumieniem.
  -Mogę rozpędzić! - co do tego nie miałam wątpliwości, ale jednak... - Czy aby nie tak jak ci rasy Chesecake'a? Te małe futrzaste... Chomiki?
  -Roal, ty jeszcze śpisz? Zapytałem, czy możesz rozpędzić moje koło?
 Koło, koło... Gorączkowo szukałam w myślach jakiejś wskazówki. Koło...koło! No tak, koło Quebec'a. Jego kula. Ale ona jest rozpędzana na magiczną energię!
  -Ja, ja nie wiem czy dam radę. To przecież działa na magię.
  -Ty jak widzę miałaś dzisiaj do czynienia z magią.
  -No dobra spróbuję.
 To całe rozpędzanie nie było przyjemne. Namiot Quebec'a pachnie jak perfumeria: Różnymi ziołami, lawendą, miętą, a także żywicą. Pokazał mi niebieską kulę. usiadłam przed nią. Popatrzyłam, skupiała mój wzrok. W końcu już patrzyłam na kulę. Widziałam w niej szare, wysokie, wielkie prostokąty. Śmigające kolorowe kształty. Ale najgorsze były istoty, które na dwóch patykowatych nogach poruszały się między tym wszystkim. Nagle błysnął światłami jeden tych kształtów. Otworzyła się klapa z boku tego czegoś i jedna z istot o długich, ciemnych włosach przyspieszyła i zniknęła w środku. Nagle ktoś mną potrząsnął. To Quebec. Udało się. Jesteśmy uratowani. Ale jednak... Poszłam do swojego namiotu, aby spędzić spokojną, jak mi się zdawało, noc we własnym łóżku. Akurat to bardo mi się udało, aha, chciała bym...
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz